piątek, 3 lipca 2015

Od Abygeil do Max'a

Dreszcz przeszedł mnie kiedy zajrzałam w głąb lasu. Było tak ciemno i tajemniczo. Słychać było szmery tak jak by ktoś tam był i szeptał.
- A więc wygrałem. - powiedział Max. Nie mogłam tak łatwo się poddać oderwałam od ziemi jedną łapę, zaczęłam powoli zbliżać się do tego lasu, coraz bardziej drżąc. 
- Abygeil!!! - usłyszałam nagle, obróciłam się i zobaczyłam tatę z jednocześnie złą i zatroszczoną miną. 
- Abygeil, co tu robisz!!! - krzykną. Zanim zdążyłam coś powiedzieć tata zobaczył Max'a. 
- A ty kim jesteś. - warkną wściekły.
- Max, kolega Aby. - powiedział tak jak by woble nie przejmował się złością mojego taty.
- My tylko się bawiliśmy, przecież nie weszła bym do zakazanego lasu. - próbowałam się tłumaczyć.
- Milcz! - wrzasną.
- Strasznie się o ciebie martwiłem. - trochę zniżył głos. 
- Teraz wiesz że nic się nie stał. - powiedziałam triumfalnie. 
- ,,Nic się nie stała"?! Jesteś z jakimś nie znajomym basiorem obok zakazanego lasu i mówisz że ,,Nic się nie stało"?! - krzykną. 

<Max?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz