-No dobra-
-No to chodź!- Odpowiedział,po czym pociągnął mnie za sobą do wody.
-Ale fajnie! Myślisz,że rodzice nie będą źli?-
-Raczej nie,oni nas przecież kochają- Odpowiedział.
<<Skoro tak uważasz...>> Pomyślałam.
-Berek w wodzie,jesteś rekinem!-Krzyknęłam do Alka. Bawiliśmy się tak jeszcze dobrą godzinę.
- Trio!- Nagle usłyszeliśmy znajomy głos.
-Ale już! Do domu marsz! Co to ma być? O tej godzinie!? Masz karę na...wodę,o!- I się nie myliłam,to był mój kochany tatuś.
-Ale tato! Przepraszam!-
-Nie masz nic do przepraszania! Martwiłem się o ciebie!-
-Tatusiu...-
-Żaden tatusiu! Do domu idziemy,do widzenia Alku,ale ty też powinieneś iść do domu-
-Tak,wiem proszę Pana- Tata wziął mnie na plecy,a ja zapłakana,pomachałam Alkowi na pożegnanie.
<<Żegnaj Alku...>> Pomyślałam.
(Alek?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz