Trochę się pokąpałyśmy, a kiedy zaczęło się ściemniać poszłam do domu. Umówiłyśmy się na spotkanie następnego dnia o świcie. Przygotowałam dla Kader małą niespodziankę. - Cześć Abygeil. - przywitała się. - Cześć, Kasandra i Velia. Chciałabym wam kogoś przedstawić... To jest Jacob. - Zza moich pleców wyłonił się mały basior. - Siemka. - powiedział radośnie. - Aby to twój syn? - spytała Kader. - Tak, adoptowałam go, tak jak ty Velię. Jacob zobaczył poniesiony przez wiatr liść i nie zwracając uwagę na Kasandrę i jej córkę zaczął go gonić. Widać że rozpierała go energia.
<Kasandra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz